sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 4

W mojej głowie bez przerwy dudniły słowa Gerarda. „Pocałuj Ją”. Były jak ogień trawiący mnie od środka. Nie mogłem wytrzymać ze świadomością, że to on a nie ja ją pocałuje. Znowu. Byłem wściekły. Miałem ochotę przywalić Pique za taki idiotyczny pomysł. Ten tylko siedział i szczerzył się jak głupi do sera. Jak przez mgłę widziałem jak Chilijczyk wstaje i podchodzi do brunetki. Na jego twarzy widniał głupkowaty uśmiech. Przysiadł obok hiszpanki i ujął jej drobną twarz w swoje dłonie. Spojrzał w jej oczy. Ja także przyjrzałem się im. Zobaczyłem w nich pozwolenie. Pochylił głowę w jej kierunku i wpił się w jej usta. Całował ją szybko i namiętnie. Ona oddawała pocałunki z takim samym zaangażowaniem. Jedną ręką objął ją a drugą wplótł w jej włosy. Wszyscy bili brawo i gwizdali. Nie wytrzymałem.
Zerwałem się na równe nogi i cisnąłem trzymaną przeze mnie butelką piwa o sąsiednią ścianę. Sprawcy zamieszania oderwali się od siebie słysząc odgłos tłuczonego szkła. Obrzuciłem gardzącym spojrzeniem oboje i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami nie zważając na wołania kolegów. Szedłem przed siebie nie zatrzymując się nawet na chwilę. Usłyszałem odgłos otwieranych drzwi i moje imię. Nie zwracałem na nic uwagi. Zorientowałem się, że biegnie za mną Rita. Krzyczała moje imię. Po chwili dogoniła mnie i pociągnęła z rękę abym się odwrócił. Szedłem dalej wyrywając dłoń z jej uścisku. Nie przystała. Szła za mną dotrzymując mi kroku. Po chwili przystanąłem i wkurzony wykrzyczałem:
- Czego chcesz?!- pociągnąłem ją za rękę i odwróciła się wystraszona.- Całujesz mnie, potem uciekasz jakbym coś Ci zrobił a na koniec jak gdyby nigdy nic, przychodzisz do mojego domu, flirtujesz ze mną i nagle dajesz mi w twarz!
- Zamknij się…-wyszeptała i wpiła się w moje wargi. Zarzuciła mi ręce na szyję a dłonie wczepiła w moje włosy przytrzymując moją głowę nieruchomo. Całowała mnie niemal miażdżąc moje usta. Była namiętna i zarazem delikatna. Początkowo stałem niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Jednak już po chwili oddawałem pocałunki z taką samą pasją. Delikatnie objąłem ją ramionami i przycisnąłem do siebie. Była taka delikatna. Taka malutka i niewinna z zewnątrz jednak to tylko pozory. W środku była twarda, zadziorna i nieustępliwa. Była idealna. Powoli się od niej odsunąłem i spojrzałem w je niemal czarne oczy. Patrzyła na mnie lekko zdezorientowana. Dotknąłem delikatnie jej policzka i wyszeptałem na ucho:
- Może jednak wolisz iść teraz całować Alexisa?- poczułem jak zesztywniała i już po chwili wyrwała się z mojego uścisku.
- Jesteś idiotą!- zaczęła swoją stałą formułkę.- Jesteś takim cholernym draniem!- Uderzyła mnie pięścią w tors. Odwróciła się w stronę mojego domu i już miała odchodzić kiedy złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie szczerząc się jak głupi.
- Czyli jednak mnie lubisz.- odparłem pewnie.
- Wcale, że nie!- stwierdziła niewzruszona.
- Wcale, że tak!- stwierdziłem i nim zdążyła zaprzeczyć moje usta opadły na jej wargi.
Rita przez chwilę stała nieruchomo. Lecz już po chwili odwzajemniła pocałunek. Ruchy jej warg były delikatne i niepewne. Jakby obawiała się, że zaraz przerwę pocałunek i odeślę ją do Alexisa. Podobałem jej się. Było to widać na pierwszy rzut oka. Przybiegła tu za mną. Chociaż byłem wściekły na nią i na Chilijczyka teraz po mojej złości na nią nie było śladu. Była jak lekarstwo które łagodzi wszystkie smutki i zmartwienia. Gdy byłem przy niej nie zwracałem uwagi na nic innego. Liczyła się tylko ona. Rita jednak starała się mnie odtrącić. Flirtowała z Alexisem aby mnie wkurzyć. Droczyła się ze mną tak jak ja z nią na początku naszej znajomości. Nasze pocałunki były czułe i delikatne. Jedną ręką obejmowałem ją w pasie a drugą gładziłem jej plecy. Ona zaś ręce zarzuciła na moją szyję przyciągając mnie bliżej. Uniosłem ją delikatnie a ona objęła nogami moje biodra. Niemal na wyczucie podążyłem w stronę rosnącego niedaleko drzewa. Usiadłem pod nim nie puszczając hiszpanki nawet na chwilę. Nie przerwała pocałunku choćby na moment. Jedynie pogłębiła go i wczepiła jedną dłoń w moje włosy przyciągając mnie do siebie. Drugą dłoń delikatnie przesuwała po moim torsie powolnymi ruchami gładząc mięśnie ukryte pod cienkim materiałem koszulki. Doprowadzała mnie do szału. Ze swoim wzrostem i wyglądem była jak anioł. Uosobienie niewinności. Jednak kiedy była ze mną ujawniała się jej prawdziwa natura. Jej cięty języczek i zmienne zachowanie powinno mnie odpychać. Jednak było odwrotnie. Przyciągała mnie do siebie jak magnez. Kiedy rozmawialiśmy była  oschła i nieustępliwa, jednak kiedy mnie całowała była czuła i delikatna. Tak jakby miała dwie osobowości. Jakby ta buntownicza była przykrywką dla jej prawdziwej natury. Kiedy mnie całowała była sobą. Pociągałem ją. Było widać to gołym okiem. Ona zaś działała na mnie jak afrodyzjak. Pociągała mnie w każdym znaczeniu tego słowa. Była cholernie seksowna. A to że była tak blisko mnie wcale nie pomagało. Ledwo mogłem myśleć. Moje ciało w jej obecności nie działało tak jak chciałem. Poddawałem się jej. Nigdy wcześniej nie byłem taki w stosunku do jakiejkolwiek kobiety. Zasze traktowałem je przedmiotowo. Jednak z Ritą jest inaczej. Nie mogłem znieść myśli że jakiś mężczyzna ją pocałuje, że będzie jej dotykał tak jak ja teraz. Chciałem sprawiać że będzie się uśmiechać. Że będzie mnie całować. Chciałem żeby nie mogła przestać o mnie myśleć.
 Nasze pocałunki stawały się coraz spokojniejsze. Jednak żadne z nas nie umiało przerwać. Jakbyśmy nie mogli nasycić się swoim smakiem. Moje dłonie nieśpiesznie przesuwały się po jej plecach a usta powolnie muskały jej rozchylone wargi. Ona jedną dłoń trzymała na mojej szyi a drugą delikatnie pieściła skórę mojej głowy. Powoli odsunąłem usta od jej warg i oparłem czoło o jej. Oddychała szybko i nierówno. Nadal miała przymknięte oczy. Przysunąłem usta do jej ucha delikatnie odgarniając jej włosy i szepnąłem cicho:
- Czyli jednak mnie lubisz…- pocałunkami wyznaczałem ścieżkę od wrażliwego miejsca za uchem po linię szczęki. Jej oddech się uspokajał. Oczy jednak nadal miała przymknięte.
- Nie lubię Cię…- szepnęła mało przekonywująco- Jednak to nie zmienia faktu, że świetnie całujesz…- dodała ledwo słyszalnie. Uśmiechnąłem się na te słowa i podążyłem ustami w stronę dekoltu dziewczyny. Jeszcze szybciej zostałem podciągnięty do góry za włosy. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i pocałowałem brunetkę w brodę. Następnie w kącik ust. W nos i drugi kącik jej pełnych warg. Nieśpiesznie się z nią droczyłem. Moje dłonie spoczywały na jej biodrach a kciuki zataczały powolne kółka na gołej skórze pod koszulką. Jej drobne dłonie powoli wsuwały się pod moją koszulkę. Delikatnymi dłońmi badała mój tors. Jej dotyk był jak dotyk motyla. Trawił mnie jak ogień. Pochłaniał. Parzył. Ale sprawiał, że wciąż chciałem więcej. Sprawiał, że chciałem zatrzymać ją w ramionach już na zawsze. Jej zadziorna natura tylko potęgowała mój pociąg do niej. To, że nie ulegała mi tak jak wszystkie dziewczyny które spotykałem na swojej drodze tylko potęgowało moje pożądanie. Coraz bardziej mnie rozpalała. Jej delikatne ciało przyciśnięte szczelnie do mojego. Jej wargi na moich ustach. Jej dłonie wędrujące po moim ciele. Słońce dawno zaszło za horyzont. Spowijała nas ciemność. W oddali słychać było jedynie cykanie cykad. Jedynym źródłem światła był księżyc w pełni i niebo szczelnie pokryte gwiazdami. Byłem pochłonięty Ritą. Badałem każdy odsłonięty skrawek jej ciała. Rękami, ustami. Pragnąłem jej całej. Jej umysłu, duszy, ciała. Pragnąłem już nigdy jej nie puścić. Kiedy była w moich ramionach świat przestawał istnieć. Liczyła się tylko Ona. Kiedy mnie całowała płonąłem. Nie mogłem oderwać od niej rąk i ust. Moje dłonie powoli wsunęły się pod koszulkę brunetki. Delikatnie opuszkami palców badałem jej płaski brzuch. Coraz bardziej mnie rozpalała. Jej delikatne ciało szczelnie przyciśnięte do mnie. Jej dłonie w moich włosach przyciągające mnie jeszcze bliżej jej niecierpliwych ust. Chwyciłem brzegi jej koszulki i uniosłem je powoli w górę badając jej reakcję. Nie protestowała. Zachęcony jej reakcją niecierpliwie ściągnąłem jej koszulkę. Odchyliłem się do tyłu odrywając usta od jej spragnionych warg. Omiotłem wzrokiem jej ciało. Usłyszałem jęk protestu wydobywający się z ust brunetki. Hiszpanka uniosła się na moich kolanach. Chwyciła mnie za szyję i odchyliła mi głowę do tyłu atakując moje usta na nowo. Niecierpliwie pochłaniała moje usta. Delikatnie przygryzała moją dolną wargę by zaraz złagodzić odczucie pocałunkiem. Jedną ręką gładziłem jej nagie plecy, drugą zaś pieściłem jej brzuch.
- Rita?- usłyszałem niewyraźny głos Cesca. Brunetka oderwała się ode mnie w jednej chwili i zerwała się na równe nogi. Poderwałem się do góry jeszcze otępiony po wydarzeniach sprzed kilku sekund. Stanąłem obok Rity i spojrzałem na zdziwionego Fabregasa. Stojąca obok mnie hiszpanka zaczęła się jąkać. Spojrzałem na nią i dostrzegłem na jej twarzy potężny rumieniec.
- Ney? Dlaczego trzymasz w ręku bluzkę mojej siostry a ona stoi w samym staniku?- zapytał zdezorientowany Cesc. Uniosłem rękę w której trzymałem koszulkę Rity i zacząłem tępo wpatrywać się w przedmiot w mojej dłoni. Po chwili otrząsnąłem się z zamyślenia i podałem kawałek materiału brunetce. Spojrzała na mnie tymi czarnymi jak węgiel oczami.
Wpatrywaliśmy się w siebie jak zahipnotyzowani. Jej oczy czujnie śledzące każdy mój ruch. Mój wzrok utkwiony w jej anielskiej twarzy. Zjechałem wzrokiem w stronę jej ust. Zagryzała dolną wargę patrząc prosto na moje usta. Przejechała koniuszkiem języka po wargach kusząc mnie obietnicą pocałunku. Oderwała ode mnie wzrok sprawnie wkładając koszulkę. Poprawiła włosy i z szerokim uśmiechem na ustach szepnęła mi do ucha:
- Mój brat za chwilę Cię zabije…-wyszeptała muskając ustami moje ucho. Nim zdążyłem odpowiedzieć przyciągnęła mnie do siebie w namiętnym pocałunku. Pochłaniała moje wargi niecierpliwie niemal je miażdżąc. Objąłem ją ramionami w talii i przyciągnąłem bliżej siebie. Oddawałem pocałunki z taką samą pasją nie mogąc oderwać się od jej ust. Nagle poczułem jak ktoś odciąga ode mnie Ritę. Byłem zbyt oszołomiony by zareagować. Poczułem brutalne szarpnięcie i już po chwili pięść Fabregasa wylądowała na mojej twarzy. Zatoczyłem się do tyłu nieprzygotowany na cios. Byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem co się dzieje. Uderzenie Cesca przy mroczyło mnie na moment. Nie mogłem się bronić. Byłem zbyt oszołomiony aby wykonać jakikolwiek ruch. Mogłem jedynie przyjmować ciosy zadawane mi przez Fabregasa. Jednak już po chwili odzyskałem świadomość. Usłyszałem krzyk Rity:
- Cesc! Co ty do jasnej cholery robisz?! Chcesz go zabić?!- zobaczyłem jak Rita próbowała odciągnąć ode mnie swojego brata. Odepchnęła go na bok i rzuciła się w moją stronę. Jednak nim do mnie dotarła Cesc złapał ją za rękę skutecznie zatrzymując na miejscu.
- Ani mi się warz!- syknął przez zaciśnięte zęby w stronę Rity. Puścił siostrę i wolno podszedł w moją stronę zaciskając szczękę. Jednym ruchem podciągnął mnie do pozycji stojącej i spojrzał na mnie wzrokiem, który gdyby mógł zabijać, już był bym martwy.- Masz się nie zbliżać do mojej siostry!- Huknął na mnie podnosząc zwiniętą w pięść dłoń w stronę mojej twarzy. Nim jednak pięść Fabregasa wylądowała na mojej twarzy, Rita odciągnęła brata za koszulkę do tyłu.
- Frances Fabregas Soler! Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Jakim prawem wtrącasz się w moje pieprzone życie?!- darła się na Cesca Rita.
- Co TY wyprawiasz?! Jak możesz całować Neymara?
- A co Cię to obchodzi?! To moje życie! Mogę robić co chcę! Całować kogo chcę i kiedy chcę! Ja nie mówię ci co masz robić więc ty nie rozkazuj mi!- nie dawała za wygraną.
- Obchodzi mnie bardzo dużo! Jesteś moją siostrą a to największy babiarz jakiego znam! Uwielbiam go, jest moim przyjacielem ale... Rita zrozum… nie chcę żeby Cię skrzywdził.- łagodnie spojrzał na siostrę i pogładził jej nagie ramie ręką w czułym geście.- A ty…- raptownie odwrócił się w moją stronę- Masz zostawić moją siostrę w spokoju…- mówił spokojnym tonem w którym czaiła się groźba- Mało Ci panienek? Wystarczy, że skiniesz palcem i masz tłumy chętnych lasek! Ale nie! Ty musisz całować się z moją siostrą! Jakby mało było lasek na świecie!- kontynuował swoje wywody mój przyjaciel.
- Stary posłuchaj…- zacząłem spokojnie- Nie chcę skrzywdzić Rity. Jest dla mnie…- zawahałem się czy powiedzieć to co leży mi na sercu- Nie skrzywdzę jej. Lubię ją.- posłałem cwany uśmiech w stronę Rity.
- Cesc…- usłyszałem nieśmiały szept Rity- Nie martw się o mnie. Dam sobie radę.. Nie jestem dzieckiem…- mówiła spokojnym tonem patrząc prosto w oczy brata. Spojrzałem na nią. Wydawała się taka delikatna.- Nic mi się nie stanie. Nikt mnie nie skrzywdzi. Jestem w końcu Rita!- szeroko się uśmiechnęła a ja topniałem od środka patrząc na nią. Mocno przytuliła Cesca a ja zapragnąłem nagle znaleźć się na jego miejscu. Kiedy Fabregas skończył tulić siostrę zwrócił się do mnie wskazując mnie palcem:
- Mam Cię na oku…- powiedział poważnym tonem lecz za chwilę parsknął śmiechem.- Dobra Ney nie będę owijał w bawełnę…Jeśli będzie przez ciebie cierpiała…to jesteś martwy.- dodał już normalnym tonem.
- Możesz być pewny, nie skrzywdzę jej.- odparłem pewnym tonem.
- Dobra, Ney my się zbieramy. Późno już, zresztą chłopaki pojechali już jakiś czas temu a rano trening.- uścisną mnie po przyjacielsku klepiąc po plecach. Odsuwając się ode mnie spojrzał mi w oczy a ja zrozumiałem jego nieme polecenie. „Nie skrzywdź mojej siostry” mówiły jego oczy. W pełni go rozumiałem. Ja także jako brat nigdy nie pozwoliłbym żeby jakiś idiota skrzywdził moją siostrę. Cesc był moim przyjacielem. Nie pozwolę żeby przez moją głupotę nasza przyjaźń się rozpadła. Cesc podążył w stronę swojego samochodu. Rita jednak została na swoim miejscu. Podszedłem do niej zaintrygowany jej szczerym uśmiechem. Stanąłem przed nią. Czubki naszych butów stykały się ze sobą. Dotknąłem dłonią jej ramienia powoli zjeżdżając w stronę jej nadgarstka. Chwyciłem jej drobną dłoń. Spojrzałem na nasze złączone dłonie i uśmiechnąłem się. Podniosłem głowę i napotkałem jej spojrzenie. Spuściła wzrok na moje usta i delikatnie koniuszkiem języka oblizała swoje pełne wargi. Odczytałem to jako zachętę. Pochyliłem głowę w stronę jej ust. Jednak nim moje wargi opadły na jej ona wtuliła głowę w zagłębienie mojej szyi. Trąciła nosem wrażliwe miejsce za moim uchem i ledwo słyszalnie szepnęła mi do ucha:
- Jestem posłuszna bratu…- wyszeptała i delikatnie przygryzła płatek mojego ucha. Byłem zbyt zdezorientowany by wykonać jakikolwiek ruch. Rita jedynie odsunęła się ode mnie i odeszła ponętnie kręcąc biodrami z szerokim uśmiechem na ustach w stronę samochodu Fabregasa. Stałem tak nieruchomo jeszcze jakiś czas po tym jak odjechali.
Był środek nocy. Dochodziła 3 a ja jak jakiś psychopata stałem pod domem Cesca. Przeskoczyłem przez płot i podążyłem pod okno sypialni Rity. W całym domu było ciemno. Otaczała mnie cicha i spokojna noc. Zastanawiałem się co ja tu robię. Kiedy spostrzegłem delikatny cień światła w jej pokoju moje serce wyrwało się do biegu. Rozejrzałem się i dostrzegłem tuż przy jej balkonie pergolę z kwiatami. Wdrapałem się na nią i zacząłem wspinać się do pokoju hiszpanki. Wszedłem na balkon i dostrzegłem że drzwi są uchylone. Firanka powiewała poddając się delikatnemu wietrzykowi. Na wielkim łóżku dostrzegłem Ją. Leżała na boku tyłem do drzwi balkonowych. Wszedłem po cichutku w obawie, że śpi. Jednak kiedy przekroczyłem próg podłoga zaskrzypiała a ona odwróciła się w moją stronę i znieruchomiała. Wstała z łóżka odkładając książkę na szafkę nocną. Podeszła do mnie wpatrując się we mnie tymi niemal czarnymi oczami i wyszeptała:
- Ney…co ty tu robisz?- przysunąłem się do niej tak blisko, że czułem na sobie jej szybki oddech i chwyciłem jej twarz w dłonie. Wpatrując się w jej cudowne oczy odszepnąłem:

- Przyszedłem dokończyć to w czym nam przerwano…- wyszeptałem a moje usta opadły na jej wargi.

_________________________________________________________________________________

Witam was wszystkich moi kochani! W pierwszej kolejności bardzo chcę podziękować wam za wszystkie komentarze :* Dają mi niesamowitego kopa :D Mam dziś dla was już czwarty rozdział i mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Liczę na szczerą opinię w komentarzach :* Ujawniajcie się! :D
Właśnie jestem w trakcie pisania 5 i mam dylemat a moja pomysłodawczyni Miniza nie chce mi pomóc :P Tak o tobie mówię zdrajczyni :D Właśnie udało mi się znieść zakaz neta więc spodziewajcie się piąteczki już niedługo...oczywiście jeśli coś wymyślę :P
Rozdział dedykuję wszystkim moim cudownym czytelnikom...nawet tym nieujawnionym :D
Ściskam was wszystkich mocno i...Do Napisania :*
P.S. Kochani! Niestety nie mam Aska więc nie mogę was przez niego informować :( zostawiajcie gg, maila lub adres bloga a nawet nr telefonu w zakładce Spam a na pewno będę was informować :*

9 komentarzy:

  1. Podoba mi się tak bardzo XD Rita i Neymar do siebie pasują, chociaż kocham Alexisa i wgl. No i Fabs, taki troskliwy, starszy braciszek.
    Czekam na nowy XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz Ty! Ja zdrajczyni?! Ja Ci dam, pfff. Już CI nigdy żadnego pomysłu nie podsunę. Buntuję się! :*
    Rozdział jest świeeetny. Uwielbiam Cesca, mój kochany misiaczek *.*
    A Ney? Mmmmmmm <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja :) Cesc zazdrośnik :) Kibicuję Neymarowi i Ricie :) Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny <3
    Przy okazji zapraszam do mnie: http://jordi-alba-julia-rodriguez.blogspot.com/2014/04/rozdzia-1-by-tata-przez-dwie-minuty.html#comment-form

    Liczę, że skomentujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cesc jest cudowny w takiej roli! Ciekawe jak tam dalej sprawy między Neymarem a Ritą się potoczą. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohhoho, gorąco! Mało brakowało a by się tam bzyknęli przed tym domem, gdybynie zjawił się Cesc :D Ney, ty nocny włamywaczu, przez okno do sypialni? :D Potem się będzie na treningu przewracał, bo noc zarwana :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, mimo, że dopiero przeczytałam ten rozdział( właściwie nie wiem dlaczego nie zaczęłam od początku -_-) Bardzo mi się spodobało i idę czytać resztę :*
    Plus zapraszam do siebie na : http://zapomniec-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ney *o*
    i Cescy taki kochany braciszek <3
    wszystko dzisiaj nadrobiłam, świetny blog!
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń