Rozdział dedykuje mojej najwspanialszej Caroline. Bez niej nie byłoby tego rozdziału. Kocham cię mała i dziękuje ci za pomoc. Ciekawi mnie czy wyłapiecie fragmenty Karoliny :D
Stała przede mną przerażona Rita, ubrana
jedynie w dużą męską koszulkę..
Nie wiedziałem co się dzieje. W mojej głowie
krążyły miliony myśli. Moje serce szalało. Cudownie było widzieć ją.. jednak
kiedy widziałem łzy płynące po jej twarzy nie było tak kolorowo. Dlaczego do
cholery płakała? Wyciągnąłem do niej rękę jednak cofnęła się z lękiem. Co się
właśnie wydarzyło? Dlaczego kobieta która jest dla mnie wszystkim była w takim
stanie..
Spojrzałem w jej roztrzęsione oczy i delikatnie
chwyciłem jej drobną dłoń przyciągając do siebie. Poczułem jej drobne ciało w
moich ramionach i czule objąłem. Kochałem ją jak wariat. Nie mogłem pozwolić na
to żeby płakała. Zamknąłem oczy i przez moment było tak jak powinno być. Ale to
było złudzenie. Nic nie było tak jak powinno a ja nie wiedziałem co zrobić.
Oderwałem się na moment od płaczącej dziewczyny
i zamknąłem nadal otwarte drzwi. Nie puszczając jej dłoni podążyłem do salonu.
Rita usiadła na kanapie i nie mówiąc nic skuliła się obejmując ramionami
kolana. Chowała się przede mną. Jakby…bała się mnie. Okryłem ją kocem i
usiadłem obok. Czekałem. Nie odezwałem się nawet słowem, czekałem aż coś powie
jednak ona dalej milczała. Próbowałem rozgryźć to co się stało. Zraniłem ją jak
nikt inny. Zachowałem się jak ostatni chuj jednak ona była tu. Nie rozumiałem o
co chodzi. Jej koszulka.. nie należała do mnie. Zerwałem się z miejsca i
zacząłem krążyć po pokoju.
- Alexis…
W momencie kiedy do moich uszu dotarły jej
słowa, przeszedł mnie dreszcz. Dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści, a
narastający gniew rozsadzał mnie od środka. Zabije go. Przysięgam. Nie
zastanawiając się dłużej, zgarnąłem kluczyki od samochodu ze stolika i ruszyłem
w stronę drzwi. Tego mu nie daruje.
-Ney, proszę nie...- usłyszałem krzyk Rity, ale
zanim zdążyła skończyć zdanie, zatrzasnąłem za sobą drzwi. Wsiadłem do
samochodu i z impetem wycofałem z podjazdu. Ostatnie co zobaczyłem to sylwetka
mojej ukochanej, która pojawiła się w drzwiach, krzycząc coś, co nie przebijało
się przez szyby samochodu. Być może powinienem zostać z nią, na pewno mnie
teraz potrzebuje... jednak nie potrafię ot tak przyjąć tego, że Sanchez położył
na niej swoje łapy!
-Kurwa!- krzyknąłem uderzając dłońmi w
kierownicę tak, że mało nie straciłem panowania nad samochodem. Cóż... nad sobą
już dawno straciłem...
W dodatku to wszystko moja wina... Gdybym choć
raz użył mózgu i nie pieprzył tego co mi ślina na język przyniesie, ona teraz
nie wylewałaby łez przez tego skurwiela. Byłem głupi. Zniszczyłem coś co było
dla mnie wszystkim, jednak teraz nie chodziło o mnie. W tym momencie myślałem
tylko o tym, żeby zajebać temu skurwielowi. Był moim najlepszym przyjacielem.
Wiedział ile Rita dla mnie znaczy. Ile znaczy dla każdego z nas. Była jak
siostra każdego z zawodników. W przeciwieństwie ode mnie znali ją bardzo długo.
Natomiast ja…kiedy ją spotkałem stało się ze mną coś dziwnego. Od tamtej pory
nie myślałem o niczym innym jak o niej. Była piękna. Taka delikatna.. jednak
była silniejsza niż cały nasz skład. Jej cięty języczek sprawiał, że zawsze się
uśmiechałem. Jednak odkąd byliśmy razem ona także się zmieniła. Była
spokojniejsza i delikatniejsza a co najważniejsze nie nazywała mnie już idiotą
tak jak w dniu naszego spotkania. Nie wiem jakim cudem to się stało. Ta kobieta
wywróciła moje życie o 180 stopni. Z lubiącego panienki na jedną noc cwaniaka
stałem się…no właśnie. Jaki się stałem? Moje obecne życie było zupełnie inne
jak jeszcze kilka miesięcy temu. I wydaje mi się, że zmieniłem się pozytywnie.
Nie brakowało mi tamtych czasów. Kiedy Rita była przy mnie nagle wszystko było
idealnie. Nie ważne co się właśnie działo. Bez znaczenia na to jak okropny był
dzień i co się wydarzyło przy niej nagle było wszystko na swoim miejscu.
Nim się spostrzegłem byłem już pod domem
Chilijczyka. Wysiadłem z samochodu głośno trzaskając drzwiami i podążyłem w
stronę wejścia. Drzwi były otwarte na oścież. Kiedy wszedłem do środka
zobaczyłem porozrzucane przedmioty. Gdzieniegdzie leżały opiłki szkła i resztki
alkoholu w butelkach. Co tu się do cholery działo? Wnętrze domu wyglądało jakby
przeszło w nim tornado. Gdzie u diabła był Alexis?
Przeszukałem cały dół ale nie znalazłem nawet
śladu piłkarza. Wchodząc schodami myślałem o całym tym wieczorze. Ten dzień to
jedno wielkie gówno. Najpierw ja…teraz Alexis. Tylko dlaczego to wszystko
musiało dotyczyć Rity? Ona nie była niczemu winna. To jedynie nasza głupota.
Moja jebana głupota. Alexis był dla mnie w tym momencie niczym. Nie mogłem
zrozumieć tego jak mógł zrobić coś takiego. Znał Ritę od lat, była dla niego
jak siostra.. a może jednak to nie była prawda? Może była dla niego czymś
więcej.. Wiec dlaczego w takim razie zrobił coś takiego? Myślał, że na siłę
przekona do siebie Ritę? Cholera jak myślałem o tym co mogło się wydarzyć to
wszystko się we mnie gotowało. Mój najlepszy kumpel chciał położyć swoje łapska
na mojej dziewczynie bez jej zgody! Kurwa Alexis Sanchez był dla mnie zerem.
Otworzyłem z impetem drzwi prowadzące do
sypialni napastnika i dostrzegłem jego sylwetkę bezwładnie leżącą na łóżku.
Przez chwilę już myślałem, że coś mu się stało jednak poruszył się z głośnym
jękiem jakby coś go bolało. Oj dopiero cię zaboli..
Podszedłem do łóżka i chwyciłem go za ramiona. Był
tak pijany, że z ledwością otworzył oczy. Nie patrząc na nic podniosłem go i
zadałem cios. Nawet nie próbował się uchylić. Z jego nosa i ust ciekła krew
brudząc odkrytą pierś i cieknąc na podłogę. Patrzyłem na niego z pogardą ale
też żalem. Był dla mnie jak brat a dziś.. Chciałbym powiedzieć, że był dla mnie
niczym ale tak nie było. Nadal był jak brat jednak nie wiedziałem jak mam się
zachować. Mój instynkt kazał mi pobić go tak żeby nie mógł się ruszać jednak
moje serce i rozum mówiło mi, że Rita by mi tego nie wybaczyła. Ale mimo tego
wszystkiego co się wydarzyło nie chciałem tego. Jedyne czego teraz pragnąłem to
tulić kobietę mojego życia. Jednak nie mogłem tego tak zostawić. Alexis miał problemy.
Nie wiedziałem czy chodziło o alkohol czy o to, że czuł coś więcej do Rity ale
tak nie mogło być dalej.. Nie mogłem pozwolić na to żeby to się powtórzyło.
- Przepraszam nie chciałem…- usłyszałem
płaczliwy bełkot przyjaciela.
- Jak
mogłeś tak wszystko spierdolić?!- Bałem się, że jeśli zostanę tam dłużej to
zrobię coś czego będę żałował przez resztę życia. Odepchnąłem go od siebie i
wyszedłem z trzaskiem zamykając drzwi nie mówiąc już nic. Wsiadłem do mojego
samochodu i nie oglądając się na nic popędziłem do mojego domu.
______________________________________Rita_________________________________________
Odchodziłam od zmysłów. Neymar wybiegł z domu
wściekły i bałam się co może zrobić Sanchezowi. Nie wiem co skłoniło mnie do
tego, żeby przyjść akurat do niego ale.. tylko u niego czułam się tak
bezpiecznie. Mimo tego co dziś powiedział tylko w jego ramionach czułam się
bezgranicznie kochana i wiedziałam, że nie mógłby mnie skrzywdzić. Wiedziałam
też, że dzisiejsze zachowanie Alexisa to nie była jego wina. Nie starałam się
go usprawiedliwiać bo to co dziś chciał zrobić nie miało żadnego
usprawiedliwienia ale.. On był moim najlepszym przyjacielem od wielu lat. Nigdy
niczego nie próbował przy mnie oprócz naszych pocałunków na przywitanie które
były dla mnie normalnością. Dla mnie to zawsze była zabawa. Alexis był typem
bad boya i nigdy się niczym nie przejmował więc to było dla nas zwykłe
powitanie. Jednak może tylko dla mnie było normalne? Nie wiedziałam już co mam
myśleć.
W czasie kiedy byłam sama wzięłam prysznic i
przebrałam się w koszulkę Neya. Nie mogłam się tego odzwyczaić. Uwielbiałam
jego zapach i w jego ubraniach czułam się spokojna. Tak jakby był tutaj ze mną.
Zrobiłam sobie herbatę i poszłam do sypialni. Do naszej sypialni jak do tej
pory chociaż nie widziałam co sądzić o tym po dzisiejszym wieczorze i słowach
Neymara. Wybaczyłam mu to. Chciałam jednak zobaczyć najpierw co on zrobi. Jak
się zachowa. Leżałam na ogromnym łóżku kiedy usłyszałam trzask drzwi i
pośpieszne kroki na schodach.
- Dzięki Bogu nic ci nie jest…- usłyszałam
zdyszany głos Brazylijczyka i uśmiechnęłam się pod nosem. Uwielbiałam to jak
się o mnie martwił. Jednak mimo całej miłości, jaką nadal do niego czułam, nie
mogłam zapomnieć o słowach które padły z jego ust. O słowach które złamały moje
serce na pół. Na samo wspomnienie tamtej sytuacji, poczułam jak łzy napływają
mi do oczu, ale nie chciałam płakać. Zebrałam się w sobie i zacisnęłam żeby,
aby powtrzymać słoną ciecz przed wypłynięciem.
-Byłeś u Alexisa?- zapytałam, patrząc prosto na
jego twarz. Neymar nic nie mówił, ale widziałam jak jego dłonie zaciskają się w
pięści, co było dla mnie twierdzącą odpowiedzią. Nagle poczułam strach, ale nie
o Sancheza. Znaczy martwiłam się w jakim stanie teraz się znajduje, ale tylko
dlatego, ze nie chciałam, aby mój ukochany miał problemy. Poderwałam się na
nogi i stanęłam przed piłkarzem.
-Pobiłeś go?!- znowu cisza- Boże! Czy ty
oszalałeś?!- nie mogłam dłużej wytrzymać. Wiem, ze szalała w nim złość, ale na
litość boską, niech pomyśli chociaż raz o konsekwencjach.
-Ja oszalałem?!- z jego ust wydostał się
prawdziwy krzyk. Mimowolnie zrobiłam krok do tyłu, a Ney zaczął krążyć po
pokoju- Ja?! To ty oszalałaś! Ten skurwiel położył na tobie swoje łapska,
chociaż zgaduje, że wyraźnie tego nie chciałaś, a ty martwisz się tym, że go
pobiłem?! On, do cholery jasnej, cię skrzywdził, a tego nikomu nie daruje!- na
sam koniec, z całej siły, uderzył pięścią w ścianę.
Stałam oniemiała, wpatrując się w Neymara
stojącego tyłem do mnie. Jego barki unosiły się w górę i w dół w bardzo szybkim
tempie. Zanim się zorientowałam, z moich ust wypłynęły słowa, których nie
chciałam powiedzieć, a które niestety były prawdziwe.
-Ty też mnie skrzywdziłeś. O wiele bardziej niż
on- dopiero po chwili dotarł do mnie mój własny szept. Zakryłam usta dłonią, źle
było już za późno. Widziałam jak ciało Brazylijczyka zamiera, a oddech staje
się płytszy, ponieważ jego barki ledwo się ruszały. Ney odwrócił się do mnie z
opuszczoną głową, a kiedy podniósł wzrok, od razu pożałowałam swoich słów.
Oddałabym wszystko, aby nie musieć drugi raz oglądać takiego bólu wymalowanego
na jego twarzy i przepełniającego jego oczy. Chciałam go przytulić, powiedzieć,
że wszystko mu wybaczam i że go kocham, ale musiałam wiedzieć, dlaczego on
wtedy to powiedział.
-Rita jaa...- pierwsze słowa brzmiały niczym
jęk. Widziałam jaką trudność sprawia mu ta sytuacja, ale musieliśmy to
wyjaśnić. Ney opuścił głowę na dół i z rezygnacją pokręcił nią na boki, zanim
znów spojrzał w moje oczy- Ja nie wiem czemu to powiedziałem. Nie było nawet
sekundy, kiedy tak o tobie myślałem, ale... chciałem zrobić na złość twojemu
bratu. Nie zwróciłem tylko uwagi na to, że krzywdzę ciebie...- zrobił kilka
kroków w moją stronę, tak, że teraz byliśmy bardzo blisko siebie. Poczułam
zapach jego perfum, od których zakręciło mi się w głowie. Tak bardzo za tym
tęskniłam... Zanim się zorientowałam, chłopak upadł przede mną na kolana.
-Ney...- chciałam mu powiedzieć, żeby wstał,
ale nie pozwolił mi dokończyć zdania. Chwycił moją dłoń i przyłożył sobie do
serca.
-To, bije tylko i wyłącznie dla ciebie. Kiedy
odeszłaś, czułem jakbyś zabrała je ze sobą, jakby ktoś odebrał mi chęć życia.
Nic mnie nie cieszyło, nawet mecze, a treningi były dla mnie karą. W niczym nie
widziałem sensu, bo... to ty nim jesteś. Ty jesteś sensem mojego życia i kocham
cię najbardziej na świecie. Te słowa... to było chyba najpiękniejsze co w życiu
usłyszałam. Teraz nie próbowałam już powstrzymywać swoich łez, bo były to łzy
szczęścia. Może i popełnił ogromny błąd, ale wiem, że to co powiedział teraz
było szczere. Nie zastanawiając się dłużej, upadłam na kolana i zarzuciłam mu
ręce na szyję. Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam, a po chwili poczułam
jak jego głowa spoczywa w zagłębieniu na mojej szyi. Odsunęłam się od niego nieznacznie
i objęłam dłońmi jego twarz.
-Gdybym cię nienawidziła, moje życie byłoby o
wiele prostsze. Problem w tym, że cię kocham i nie sądzę, żeby kiedykolwiek
miało się to zmienić, chociaż czasami jesteś beznadziejnym idiotą- usłyszałam
parsknięcie, które wydobyło się z jego ust, więc sama również się zaśmiałam.
Nie mogąc już czekać dłużej, przyłożyłam swoje usta do jego, aby ponownie
poczuć ten cudowny smak, za którym tak bardzo tęskniłam. To uczucie było
obezwładniające. Tak bardzo tęskniłam za jego czułym dotykiem. Moje serce biło
jak szalone. Nie odrywając od siebie naszych ust wsunęłam rękę pod jego
koszulkę. Poczułam jak jego ciało napina się, nie zwracałam na to uwagi.
Pragnęłam mojego faceta. Chciałam zapomnieć o wszystkim. Być tylko jego. Złapałam
w dłonie rogi jego koszulki i ściągnęłam ją bez wahania.
- Rita…jesteś tego pewna?- usłyszałam jego
czuły szept. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego cudowne, niemal czarne oczy i
odpowiedziałam pewnym głosem.
- Jak nigdy niczego.
Poczułam jak jego silne ramiona oplatają moją
talie i nim zorientowałam się co się dzieje już leżałam na wielkim łóżku
Brazylijczyka a jego właściciel był tuż nade mną. Chciałam go poczuć. Marzyłam
o tym, aby znalazł się we mnie. Poczuć to cudowne uczucie wypełnienia. To było coś
wyjątkowego. Tu nie chodziło tylko o zbliżenie fizyczne czy zaspokojenie
potrzeb... Za każdym razem kiedy się kochaliśmy przesyłaliśmy sobie wszystkie
uczucia których nie jesteśmy w stanie nazwać. To było cos wyjątkowego. Teraz
znów chciałam tego doświadczyć. Chciałam aby zdjął ze mnie dotyk Sancheza.
Tylko jeden człowiek na świecie ma do mnie jakiekolwiek prawo i jest nim Neymar.
Mężczyzna mojego życia. Poczułam jego delikaty dotyk na moim brzuchu. Był
niemal niewyczuwalny. Czuły i delikatny. Powoli pozbywaliśmy się swoich ubrań.
Nie śpiesząc się pieściliśmy swoje ciała zmywając z siebie wszystkie zło jakie
wyrządziliśmy sobie nawzajem. Pod jego dotykiem traciłam panowanie nad moim
ciałem. Stawałam się wiotka i bezbronna. Niezdolna do jakiegokolwiek ruchu.
Jego pocałunki zmywały cały ból dzisiejszego dnia. Były jak lek na całe zło i
balsam który koił wszystkie rany. Nasze splecione w namiętnym uścisku ciała
ocierały się o siebie. Oddechy mieszały się. Spojrzałam w jego cudowne oczy i
zobaczyłam w nich to czego najbardziej pragnęłam. Miłość. Czystą miłość. W tym
momencie wiedziałam, byłam całkowicie pewna, że dobrze zrobiłam wybaczając mu.
Uwielbiałam jak patrzył na mnie z taką czcią. Jakbym była dla niego największym
skarbem i trochę tak tez się przy nim czułam. Sprawiał że stawałam się
wyjątkowa i za to go kochałam. Czułam w sobie jego delikatne ruchy, powoli
doprowadzające mnie na szczyt. Jego usta cały czas spoczywały na moich, składając
na nich delikatne pocałunki. Powoli i czule poprowadził nas ku spełnieniu.
Leżałam wtulona w ciepłą klatę Neya. Byłam w
niebie. Leżałam w objęciach mężczyzny którego kochałam bardziej niż cokolwiek
na świecie. Słyszałam jego cichy spokojny oddech i miarowe bicie serca. Czułam,
że to właśnie tu jest moje miejsce. Nie potrzebowałam do szczęścia nic więcej,
miałam wszystko czego potrzebowałam. Miłość.
- Na zawsze?- wyszeptałam z nadzieją.
- Na zawsze.
_________________________________________________________________________________
Hej wszystkim :*
Chciałabym was bardzo przeprosić za to jak długo musieliście czekać na nowy rozdział. Ale miałam ostatnio dużo problemów ze zdrowiem i szkołą i zupełny brak weny.
Ten rozdział jest ostatnim tego opowiadania. Wkrótce pojawi się epilog i pożegnamy się z Neyem i Ritą i przywitamy się z Victorem :)
Podziękowania zostawiam na epilog i wszystkie ckliwe teksty :D
Dziękuję wam, że czekaliście i za wszystkie komentarze. Jesteście najlepsi!
Do napisania :*
P.S. Chce prosić was wszystkich o to abyście zajrzeli na bloga mojej przyjaciółki i o opinie :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
http://dame-amor-como-nunca-antes.blogspot.com
P.S. Chce prosić was wszystkich o to abyście zajrzeli na bloga mojej przyjaciółki i o opinie :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
http://dame-amor-como-nunca-antes.blogspot.com
CO!?
OdpowiedzUsuńEPILOG!?
NIE JA SIĘ ZABIJE!
TAK BARDZO KOCHAM TO OPOWIADANIE, TAK BARDZO KOCHAM NEYA I RITE RAZEM TO NIE MOŻE BYĆ KONIEC!
TE 12 ROZDZIAŁÓW BYŁO JEDNYMI Z NAJLEPSZYCH 12 ROZDZIAŁÓW JAKIMI KIEDYKOLWIEK PRZECZYTAŁAM..A TY TO KOŃCZYSZ...
Szukałam wiele blogów o Neyu, ale tylko tego pokochałam.
Jestem zrozpaczona.
Ale rozdział był cudowny <3
Tak bardzo kocham to opowiadanie :( <3
PS Jeżeli ktoś zna jakieś cudowne blogi o Neymarze napiszcie mi je w meilu :)
aleksajanica@gmail.com
Nie piszcie w komentarzach bo nie chcę robić spamu :)
KOCHAM <3
Powiem ci tak. Rozdział jest boski, sam w sobie taki czuły romantyczny nawet poniekąd i taki aw... normalnie odpływam :D
OdpowiedzUsuńCzytałam całe opowiadanie i wiem ile tu było różnych chwil i scen z ich życia które zapamiętam na długo.
Są jak no.. kurde.. ten cytat:
-A więc dołóżmy do wybranka wybrankę, stwórzmy całość zamiast być ułamkiem.
No nic czekam na Epilog i liczę że blog o Victorze też mnie uwiedzie jak ten.
Przykro mi również ale co mam poradzić? :( trochę popłaczę i może mi przejdzie.
;(
Czekam na ten epilog Zniecierpliwiona.
Alexis poniekąd sobie zasłużył. A końcówka... aw..... :D wspaniała :)
ten rozdział podobał mi się najbardziej ze wszystkich, zdecydowanie ♡ a zwłaszcza początek. nie wiem, która z was to pisała, ty czy karolina, ale fragment z ritą stojącą w drzwiach neymara, szukającą ukojenia i bezpieczeństwa w jego ramionach wygrał wszystko ✌tak samo jak ananke_, przeszłam przez wiele blogów o naszej dumie katalonii, ale żaden nie urzekł mnie tak jak twój ♥ będzie mi go brakować, ale wolę zostawić go tak jak teraz, niż ciągnąć na siłę i ostatecznie zakończyć rozbiciem małżeństwa i niechcianyn dzieckiem na koncie. do epilogu, kochana x
OdpowiedzUsuńWiesz co? Poryczałam się. To wyznanie Neymara było bardzo wzruszające. ;) Szkoda, że to już koniec, ale cóż... Czekam teraz na epilog i nowe opowiadanie, bo masz talent :** Nie zaprzepaść tego! :D
OdpowiedzUsuńNo i warto było czekać! <3
OdpowiedzUsuńRozdział było...noo....BOSKI!
Szkoda, że ostatni ;/ No ale wszystko dobre kiedyś się kończy ;3
Czekam na epilog! ;*
Jeej. Dziękuję batdzo za dedykacje <3 Też Cię kocham, ale dobrze wiesz, że bez mojej pomocy ten rozdział byłaby równie wspaniały :D W sumie to sama już nie do końca pamiętam, które fragmenty są moje, no ale jak pisałam je będąc na wpół śpiącą to sama rozumiesz xd
OdpowiedzUsuńTeraz nieskromnie przyznam, ze rozdział wyszedł nam wspaniale, ale to i tak głównie Twoja zasługa, bo ja dodałam tam kilka zdań :*
Ciężko będzie mi się pożegnać z Neyem i Ritą, ale wierzę, że zrekompensujesz mi to Victorem <3
Hm, i co mam Ci napisać? Rozdział wspaniały, boski, genialny, cudowny, ciekawy, niesamowity. To już wiesz, bo zawsze Ci to powtarzam na gg. Ten rozdział... Jest taki niezwykły, taki magiczny, romantyczny. W każdym rozdziale się coś działo, a to było bardzo fajne! Było pełno akcji... Nadopiekuńczy Cesc, zakochany Neymar, zakochana Rita, Alexis... Właściwie to przez niego działo się tyle akcji i mimo tego co zrobił Ricie i Neyowi, to mu bardzo dziękuję, bo bez niego to opowiadanie by było bez "tego czegoś". :D Szkoda, że to już ostatni rozdział, ale przed nami jeszcze epilog, który - mam nadzieję, że szybko dodasz. Kocham Twojego bloga! Jestem od niego wręcz uzależniona. Mam nadzieję, że go nie usuniesz, bo cały czas będę tutaj zaglądała, aby poczytać sobie to opowiadanie jeszcze raz od początku. Bardzo się cieszę, że będziesz pisała kolejnego bloga, którego oczywiście będę czytać. Nigdy nie zapomnę tego opowiadania! Aż mi się płakać chce, na myśl, że to jest już prawie koniec (bo jeszcze epilog). Czekam z niecierpliwością na epilog <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńWybaczam Neymarowi jego zachowanie, bo teraz to taki kochaś awww *.*
Czekam na epilog ♥
Dziękuję za polecenie bloga.
Całuję ;*
Boski aż się rozmarzyłam. Cieszę się że Rita i Ney się "pogodzili" uwielbiam ich.
OdpowiedzUsuń